Zaangażowanie o charakterze”politycznym”, czy świadectwo chrześcijańskie?
W latach 1980-1981 Kościół katolicki w Polsce – hierarchia, większość duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego oraz aktywna cześć katolików świeckich – wsparła powstawanie centralnych i lokalnych struktur Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, powstałego w wyniku strajków sierpniowych w 1980 r. Poparcie to miało swoje podłoże w naturalnym i niezaspokojonym dążeniu narodu do życia w prawdzie, wolności i uczciwości. Kościół hierarchiczny za swoją powinność przyjął pielęgnowanie tych wartości, jako wyraz chrześcijańskiej odpowiedzialności za życie społeczne kraju.
Ruch „Solidarności” otrzymał ze strony Jana Pawła II jednoznaczną ocenę, jako ruch ku chrześcijańskiej odnowie życia społecznego, co zostało wyrażone w przemówieniu Papieża do świata pracy dn. 20.VI.1983 w Katowicach, w czasie drugiej podróży apostolskiej do Polski:
„Cały świat śledził – i nadal śledzi – z przejęciem wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce od sierpnia 1980 roku. Co w szczególności dawało do myślenia szerokiej opinii publicznej – to fakt, że w wydarzeniach tych chodziło przede wszystkim o sam moralny ład związany z pracą ludzką, a nie tylko o podwyższenie zapłaty za nią. Uderzała również i ta okoliczność, że wydarzenia te były wolne od gwałtu, że nikt nie poniósł przez nie śmierci ani ran. Wreszcie i to, że wydarzenia polskiego świata pracy z lat osiemdziesiątych nosiły na sobie wyraźne znamię religijne.” (podkreślenia – wprowadzone przez Jana Pawła II)
Po delegalizacji Związku w wyniku wprowadzenia stanu wojennego, Kościół katolicki w Polsce pozostał zawsze moralnym wsparciem dla jego członków i oparciem dla realizowania jego moralnych ideałów. W takim właśnie klimacie ks. Jerzy Popiełuszko, podobnie jak i bardzo liczni inni duszpasterze, podjął na zlecenie przekazane od swojego ówczesnego biskupa, kard. Wyszyńskiego, posługę duszpasterską wobec związkowców przed wprowadzeniem stanu wojennego, a w szerszym jeszcze wymiarze podczas stanu wojennego. Ludzie autentycznie zaangażowani w dzieło „Solidarności” byli bowiem w przytłaczającej mierze katolikami, i jako tacy mieli pełne prawo do asystencji kościelnej przy podejmowaniu dzieł wynikających z ich chrześcijańskiej misji w życiu codziennym.
W latach 1981-1989 Episkopat Polski stał na straży interesów Kościoła katolickiego i społeczeństwa dotkniętego represjami ze strony władz wprowadzających 13 grudnia 1981 stan wojenny. W tym okresie, w rzeczywistości stał się jedynym podmiotem społecznym, który prowadził regularne rozmowy z władzami, których celem strategicznym było przywrócenie procesów demokratycznych w Polsce w z lat 1980-1981, taktycznym natomiast reagowanie na negatywne skutki działań władz.
Stojąc na stanowisku legalizmu władz PRL, biskupi nie mogli i nie chcieli oficjalnie wspierać podziemia politycznego, w tym przestrzegali kapłanów przed politycznym angażowaniem się na rzecz konkretnego środowiska opozycyjnego. Trudność w utrzymaniu przez aktywnych kapłanów linii wypracowanych przez biskupów polegała na tym, że interpretacja co do granicy aktywności ściśle religijnej duszpasterzy, znajdowała się w rękach aparatu bezpieczeństwa oraz prokuratury, działających na polityczne zlecenie kierownictwa partii komunistycznej.
W takiej atmosferze heroiczna posługa duszpasterska ks. Jerzego, która przynosiła niezwykle szerokie owoce, traktowana była przez aparat władzy komunistycznej jako „polityczna”. Był to wprost stały programowy element państwowego aparatu propagandy, by utrwalić takie właśnie oblicze jego działalności, co następnie dawało pretekst do „uzasadnionego” występowania przeciw niemu, jako rzekomemu zagrożeniu dla ładu państwowego.
Gdy chodzi o kapłanów zaangażowanych duszpastersko w dzieło „Solidarności”, można stwierdzić, że władze komunistyczne irytowały typowo religijne formy ich obecności przy Związku. Płynęło to z następujących racji:
– W odczuciu społecznym obecność kapłanów przy „Solidarności” nadawała jej w starciu z władzą charakter walki sprawiedliwej.
– W odczuciu związkowców obecność pośród nich kapłanów katolickich umacniała ich w walce o zmianę ustroju, który wyniszczał naród, państwo i Kościół.
– W odczuciu reżimowych analityków społecznych, bliska obecność kapłanów przy ludziach „Solidarności” co najmniej osłabiała, jeśli wprost nie łamała strategii władz państwowych wobec Związku. Wielu z nich przyznawało, że to obecność kapłanów łagodziła nastroje konfrontacyjne. Z tego powodu starcie społeczne i polityczne, któremu przecież przewodził Związek, prowadzone było drogami pokojowymi, mimo niezliczonych prowokacji ze strony władzy państwowej.
Łączenie działalności ks. Jerzego jedynie z wymiarem politycznym, charakteryzowało jednak nie tylko rządową propagandę komunistyczną polską i sowiecką. To uproszczenie powtarzane nieprzerwanie przez media w PRL, ciążyło niejednokrotnie na ocenie faktów także ze strony dziennikarzy zagranicznych, co stawało się źródłem przekłamania w informacjach rozsyłanych wtedy przez nich w świat o tym, co dzieje się na Warszawskim Żoliborzu.
Ocenę charakteru działalności ks. Jerzego Popiełuszki, prowadzonej w ówczesnej niezwykle złożonej sytuacji politycznej i społecznej, trafnie ujmują dwie wypowiedzi biskupów: ks. abp. Ignacego Tokarczuka i ks. bp. Alojzego Orszulika. W rzeczywistości stanowią one swojego rodzaju podsumowanie rozpatrywanej problematyki.
Pierwsza z nich pochodzi z listu ks. abp. Tokarczuka, – z którym Ks. Jerzy kilkakrotnie spotykał się, by konsultować treść swoich homilii głoszonych w czasie „Mszy św. za ojczyznę” – do ks. prał. Teofila Boguckiego:
1) [ks. Popiełuszko] ”Nie chciał być ani działaczem politycznym, ani nie szukał zaspokojenia swoich ambicji. Czuł cały ciężar sytuacji na sobie, chętnie by od tego odszedł, gdyby nie jego wielka miłość Ojczyzny i miłość ludzi, którym służył, a których nie miał sumienia opuścić w trudnej sytuacji. Choć jeszcze był bardzo młody, to mimo to miał już wielkie poczucie odpowiedzialności pasterskiej i jako dobry pasterz nie mógł ich opuścić. Miał przeczucie tego, co później go spotkało.
2) W jego postawie i wypowiedziach widać było właściwą, zgodną z ewangeliczną hierarchię wartości. Z Ewangelii czerpał inspirację i Ewangelia łącznie z nauką Kościoła kazała mu służyć ludziom. Tutaj był w całej pełni zgodny z postawą Episkopatu Polski, wyrażaną między innymi w komunikatach z konferencji plenarnych. Kościół jako taki nie chce uprawiać polityki w sensie dążenia do władzy i obejmowania stanowisk, czy szukania korzyści. Natomiast ma nie tylko prawo ale i obowiązek osądzania z punktu moralnego także spraw publicznych i politycznych nawet. Konstytucja Soborowa o Kościele w świecie współczesnym jasno i wyraźnie te problemy ustawia. Tej linii trzymał się bardzo konsekwentnie.
3) W swej ocenie życia społecznego nie tyle kładł nacisk na braki i cienie, ile na stronę pozytywną. Wskazywał drogę miłości nawet w stosunku do wrogów.
4) Choć sam jak i jego owieczki doznał niejednej krzywdy i bólu, to ani nie głosił, ani nie szukał zemsty czy nienawiści. Wskazywał drogę miłości nawet w stosunku do wrogów.
5) Nie tylko nie miał intencji światoburczych, ale odwrotnie – w całym swoim postępowaniu uspokajał elementy zbyt gorące, wskazywał drogi dialogu i pokoju”. (2)
Drugą wypowiedzią jest oświadczenie pisemne bp. Alojzego Orszulika, złożone w styczniu 2008 r., gdy został proszony przez Postulację Procesu o ustosunkowanie się do swoich pierwotnych ocen działalności ks. Jerzego. Wypowiedź ta jest o tyle znacząca, że jej autor z racji uczestniczenia z ramienia Konferencji Episkopatu Polski w pracach Komisji Wspólnej do rozmów z władzami PRL, miał dostęp do wielostronnego, szerokiego spojrzenia na całokształt problematyki ówczesnych relacji: rząd PRL – Kościół katolicki. To spojrzenie pozwoliło mu zmienić jego początkowo negatywną ocenę ks. Jerzego, jako kogoś, kto swoim postępowaniem utrudnia skomplikowany dialog między Kościołem a rządem, na obraz autentycznego świadectwa chrześcijańskiego, zakończonego męczeństwem za wiarę.
„Każdy kapłan, który wypowiadał się w sprawach publicznych był nagrywany na taśmę magnetofonową, analizowany i traktowany jako wróg komunistycznego państwa. Natomiast sami biskupi i księża, którzy bronili praw Kościoła, Narodu, ludzi prześladowanych zwłaszcza robotników, traktowali swoje wystąpienia jako obowiązek wynikający ze zleconej im misji duszpasterskiej.
Mogę powiedzieć, że motywy represjonowania tych księży wypływały z dwóch źródeł. Z nienawiści do nich jako kapłanów i z nienawiści do ich wystąpień. Najbardziej na celowniku działań Służby Bezpieczeństwa był ks. Jerzy Popiełuszko, który pracował w parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie i był przez Ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego posłany do robotników w Hucie Warszawa. Oprócz nich przy księdzu Jerzym gromadzili się przedstawiciele opozycyjnej inteligencji. Oni też byli często jego podporą. Ks. Jerzy Popiełuszko był wielekroć szantażowany i straszony nawet utratą życia. Był jednak nieugięty i nie przestał głosić Słowa Bożego i zasad Katolickiej Nauki Społecznej […].
W moim przekonaniu ks. Jerzy Popiełuszko został zamordowany dlatego, że był kapłanem i że głosił naukę Chrystusa, choć sprawcy zabójstwa traktowali go jako tylko przeciwnika ustroju komunistycznego. Jest męczennikiem za głoszenie Katolickiej Nauki Społecznej wypływającej z Ewangelii i nauczania Kościoła, które ma na celu obronę godności człowieka.”